Jest niewiele owadów, które toleruję, a jeszcze mniej takich, które akceptuję. A te, które darzę sympatią, można pewnie zliczyć na palcach jednej ręki. No dobrze, nazwijmy to po imieniu – nie cierpię robactwa. Maksymalna liczba nóg, którą jestem w stanie zdzierżyć, to 4. Wyjątek mogę zrobić m.in. dla pszczół, bo czymże byłoby życie bez odrobiny słodyczy, trzmieli, które nie znając praw fizyki latają im wbrew, co mnie rozbraja, motyli, za ich rozbuchane piękno, biedronek, bo są pożyteczne, urocze i podobno przynoszą szczęście, oraz ważek.
Za co lubię ważki? Jest kilka powodów. Lubię sposób w jaki latają – w dowolnym kierunku, zwrotnie, zwinnie, bezgłośnie i z zawrotną prędkością (do 40 km/h). I potrafią zawisnąć w locie, co jest rzadką sztuką. Na podstawie obserwacji lotu ważek, pionier techniki śmigłowcowej, Igor Sikorski, opracował swój model lotu helikoptera.
Cenię je też za ich niewątpliwą inteligencję. Ważki śledzą swoje ofiary, potrafią przewidzieć trajektorię lotu zdobyczy, więc zamiast uganiać się za posiłkiem, wyczekują na odpowiedni moment i błyskawicznie atakują lecąc „na skróty” w miejsce, w którym ofiara znajdzie się w momencie gdy ważka do niej dotrze…
A przy tym wszystkim wyglądają subtelnie i delikatnie. Ich skrzydła mienią się opalizująco, a ciała błyszczą wszystkimi możliwymi kolorami.
Podziwiam je za bycie idealnymi drapieżnikami, które sztukę łowów opanowały do perfekcji. Leonowie Zawodowcy świata owadów: zabijający swoje ofiary dyskretnie, bez rozlewu krwi i siania paniki wśród ofiar.
Ostatni, koronny argument za dozgonną sympatią i wdzięcznością dla ważek – te niezwykłe, cudowne stworzenia pożerają komary! Jedna ważka jest w stanie zjeść około 30 owadów pod rząd ❤
Jedna z najstarszych w języku polskim nazw ważki to panna (wodna). Świtezianka czy nimfa to – obok nazw gatunkowych – również ludowe określenia ważki. Co ciekawe, w Japonii ważka symbolizuje siłę i odwagę, uważa się że przynosi szczęście i zwiastuje sukces, jest symbolem nieśmiertelności i odnowy po złych czasach. Podoba mi się taka symbolika 😉
Dorosłe ważki przebywają w okolicach wszelkiego rodzaju zbiorników wody: rzek, strumieni, stawów, jezior. Ja jednak najczęściej natykam się na nie… w lesie – pewnie ze względu na obfitość ich ulubionego pożywienia, czyli komarów I dlatego zgłaszam moją „Świteziankę” do wyzwania Szuflady „Zaczarowany las”.
Łał, wspaniale to za mało powiedziane, wygląda powalająco! Nie wiedziałam aż tyle o ważkach, więc dziękuję za interesujące informacje, też lubię ważki, bardzo podoba mi się to jak latają, nic tylko podziwiać 🙂
Pozdrawiam cieplutko :*
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję pięknie 😀
PolubieniePolubienie
Piękna ważka! Te oczy!!
Z przyjemnością przeczytałam, co między obrazkami napisałaś – a to się rzadko zdarza, bo zwykle na blogach robótkowych tylko podziwiam obrazki 😉 Ale o ważkach mogę czytać, bo też uważam, że są niezwykłe. Kocham je za bajkową wróżkowość ich skrzydełek 😉 Dodałabym jeszcze, że ważki były jednym z ulubionych motywów zdobniczych w Secesji – moje ukochane ~20-lecie w sztuce obfitowało w ważki na lampach, witrażach, wazonach, broszkach, sukienkach…. wszędzie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cieszę się że i ważka, i wpis się spodobały. Celowo pominęłam aspekt secesji, bo secesyjnym ważkom poświęciłam już osobny wpis https://handmadebymj.wordpress.com/2017/07/26/blekitna-lilia-retrospekcja/ ale oczywiście masz rację, ważka to ulubiony motyw secesyjny 🙂
PolubieniePolubienie
Jestem zauroczona Twoją broszką, jest prześliczna. Dziękuję za udział w Wyzwaniu Szuflady
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo się cieszę, że się spodobała 🙂
PolubieniePolubienie
Cudna broszka, naprawdę magiczna! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję!
PolubieniePolubienie
Jak pięknie napisane.Praca oczywiście równie piękna, wręcz magiczna. Zapachniało łąką i lasem. pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję bardzo 🙂
PolubieniePolubienie