Perunowy kwiat

Podobno raz do roku, w trakcie przesilenia letniego, zakwita magiczna roślina, dająca mądrość, szczęście i bogactwo… No cóż, Noc Kupały chwilę temu już minęła, a wraz z nią tegoroczna szansa na odnalezienie kwiatu paproci. Nie żebym się po nocach szlajała po lesie, bo przecież wszyscy naturalnie wiemy, że paprocie nie kwitną, tak nas w końcu uczono w szkołach. Ale że kwiat paproci jest czarodziejski, a znana nam biologia raczej magii nie wyjaśnia, więc kto to tak naprawdę może wiedzieć? Może naprawdę raz do roku wśród zieleni długoszy, narecznic, pióropuszników, podrzeni, orlic na krótką chwilę pojawia się niezwykły kwiat i jednak warto by ruszyć tyłek? W legendach zazwyczaj tkwi jakiś okruch prawdy. Tym bardziej, że chociaż obecnie występuje „tylko” około 10 tysięcy gatunków paproci, to prehistorycznie było ich około miliona. Więc konia z rzędem temu, kto niepodważalnie udowodni, że żadna z nich nigdy przenigdy nie zakwitła 😛

Mit, baśń, legenda, myślenie życzeniowe… nieistotne jak to nazwiemy, ale to właśnie ono zainspirowało mnie do fantazjowania, jak mógłby taki kwiatek wyglądać. W literaturze spotkałam się z różnymi opisami wyglądu kwiecia paproci: wielobarwny, złoty, biało-krwisty, świecący w ciemności, wielopłatkowy, pięciopłatkowy, w kształcie lilii, z okiem lub pręcikami w środku… Niezła pożywka dla wyobraźni. W mojej kwiat paproci przybrał postać podobną do złotej lilii o pięciu płatkach, więc wyciągnęłam wszystko co się złoto świeci i zabrałam się do wyplatania.

Miło byłoby znaleźć taki kwiatek, który miałby moc dawania szczęścia, a i bogactwem też bym nie pogardziła, miałabym wreszcie jakieś drobne do wydawania na koraliki 😛 Bo jakkolwiek pieniądze szczęścia nie dają, to zakupy to zupełnie co innego! Już widzę te wszystkie cudeńka, które bym wyczarowała… ach, ależ się rozmarzyłam… Aż zaczynam żałować, że to tylko bajka.

Mój czarodziejski kwiat paproci zgłaszam do wyzwania Szuflady „Zaczarowany las”. Pasuje jak ulał.